piątek, 6 maja 2011
Heirisson Island i szukanie kangurów
Hello!
Zanim będzie o kangurach, przedstawię ich genezę. A mianowicie, jeżeli ktoś prosił mnie o jakiś prezent przed wylotem, to w 70% przypadków był to kangur, w 20% koala i w 10% Azjatka;) Dużo czasu nie tracąc, wziąłem się za zapoznanie z pierwszym z życzeń (na koala i Azjatki przyjdzie jeszcze czas ;)). Współlokator podpowiedział mi, że kangury najszybciej można zobaczyć na pobliskiej wyspie Heirisson. Znajduje się ona jakieś 10 minut jazdy rowerem od Hampton St., pomiędzy dwoma mostami na Swan River. A więc w drogę!
Plecak, aparat, mp3, kask, czapka, Oaklay'e, rower i jedziemy z koksem. Po drodze szybka wizyta w supermarkecie po prowiant i napój i już po chwili jestem na Heirisson Island. Jadąc w kierunku City, zjeżdżam na część wyspy znajdującą się po lewej stronie, gdyż to właśnie gdzieś tutaj skaczą kangury. Mimo bliskiej obecności słodkiej wody, wyspa jest bardzo wysuszona, a rośliny są średnio zielone. Przestrzeń, na której znajdują się kangury, otoczona jest jest płotem by zwierzaki za szybko nie uciekły. Przekraczam jego granice i zaczynam moje poszukiwania. Właśnie poszukiwania. Bo niestety kangury mają to do Siebie, że bardzo ciężko je zobaczyć na tle wysuszonej, wysokiej trawy i drzew. Do tego jak to one, bardzo leniwe, większość dnia lubią spędzić w pozycji leżącej, mając takich jak ja gdzieś tam gdzie kończy się tułów, a zaczyna się ogon;) No i tak sobie jeżdżę po tej wyspie... Raz... Drugi... Rozglądam się i rozglądam i żaden jakoś mi się w oczy nie rzuca:/ Spocony, zmęczony dochodzę do wniosku, że albo zostały przeniesione, albo się spakowały i popłynęły szukać ziomków. Niestety. Nie udało mi się znaleźć ni jednego kangura. Ale powiedziałem sobie, że tak łatwo się nie poddam i jeszcze tam wrócę by je odnaleźć! Tym razem odpuściłem. Ja : Kangury na Heirisson Island - 0:1.
Ale ogólnie wyjazd muszę uznać, że udany. Kąpiel słoneczna, wysiłek fizyczny i okazja zobaczenia czegoś nowego. A do tego szansa na to by odpocząć od komputera:)
Zdjęcia z wypadu znajdziecie w galerii -> 20110503-HEIRISSON ISLAND-PERTH
Pozdrawiam!
PS. Trzymajcie kciuki by następnym razem udało mi się spotkać z kangurami z Heirisson Island;)
Etykiety:
Heirisson Island,
kangury,
Perth,
rower
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a to skad byly kangury na fb? O_O nieaustralijskie podrobki?????? ;(
OdpowiedzUsuńA nikt nie chciał żeby mu przywieść aborygena albo lepiej Aborygenkę? ( Seksistowski żart). Widzę że na razie intensywne poznawanie okolic. Co do wcześniejszego posta co u nas. A no po staremu, a przy majówce to zamiast bliżej lata to nam zima na dwa dni wróciła i około 10 cm śniegu. Pozdrowienia od trójki współlokatorów z Lwowskiej.
OdpowiedzUsuńAaa dziękuję za pozdrowienia:) O Aborygenów nikt nie prosił, bo niestety, ale nie ma w nich nic pięknego:/ Jak już komuś mówiłem, mi oni przypominają "naszych" Cyganów. Biedni, brudni, włóczą się po mieście i rozrabiają. Nic dobrego. Ja również pozdrawiam trójkę współlokatorów z Lwowskiej:)
OdpowiedzUsuń